Urządzanie mojego mieszkania się wydłuża, ale, na szczęście, dzisiaj udało się przygotować pierwszy posiłek w cudownie nowej kuchni, więc jest idealna pora na post o moich kulinarnych odkryciach z października i listopada – w końcu trzeba było przeżyć jakoś te dwa miesiące bez możliwości gotowania, a codzienne jedzenie naleśników w słynnym “Misiu” jakoś mi się nie widziało.
Dlatego też dla urozmaicenia chodziliśmy z chłopakiem po różnych nieodwiedzonych wcześniej przez nas miejscach we Wrocławiu i cieszyliśmy się z nowych doznań kulinarnych… A teraz już bez zbędnych przedłużań, oto lista moich ostatnich kulinarnych faworytów:
Gdzie na piwo i dobre jedzonko we Wrocławiu?
4HOPS Cycling bar
4HOPS to lokal z rzemieślniczym piwem, który znałam już wcześniej, jednak naprawdę pokochałam, gdy zaczęli współpracę z Panczo, wrocławskim foodtruckiem serwującym kosmicznie pyszne, meksykańskie żarcie. To idealne miejsce na wypad ze znajomymi na piwko, bo jest ono tu naprawdę na poziomie (i bardzo różnorodne), a do tego nie trzeba po dwóch godzinach szukać czegoś do jedzenia w pobliżu.
Do tego ta niebezpiecznie dobra lokalizacja, przy ul. Ofiar Oświęcimskich, czyli w ścisłym centrum… A kolaboracja z Panczo to nie tylko kulinarny strzał w dziesiątkę, ale także wnętrzarski – w lokalu pojawiły się dekoracyjne akcenty znane z trucka, oryginalne i zdecydowanie cieszące oko.
Edit 2018: W 4Hops nie zjecie już Panczo, za to to ich ekipa otworzyła dwa samodzielne lokale: Panczo przy ul. św. Antoniego oraz Panczo Śniadaniownie przy ul. Wita Stwosza – i… w obu jest naprawdę pysznie, bardzo meksykańsko (też w wystroju), a do tego można się napić ciekawych drinków (chociaż akurat na piwo to nie są najlepsze miejsca). Zresztą, meksykańskie śniadania to zdecydowanie powiew świeżości w dobie croissantów, jajecznicy i croque madame 🙂
Na pizzę:
Express Pizza

Kwadratową pizzę z Express Pizzy zamawiałam parę razy w październiku, gdy wynajmowałam mieszkanie przy Stadionie Olimpijskim. Okazała się duża, sycąca i zwyczajnie pyszna. Taka w stylu Detroit – chociaż na myśl przychodzi mi też włoska Spontini, z duuużą ilością sera i na „tłustym” cieście.
Edit 2020: Pizzę z Express Pizzy zamawiałam też nieskończoną ilość razy później. Zawsze bardzo smaczna, szczególnie ta z pepperoni albo z sosem BBQ!
Pizzeria Ogień

Druga pozycja to totalne przeciwieństwo – Ogień to przyjemny lokal na Nadodrzu, serwujący popularną ostatnio we Wrocławiu pizzę w stylu neapolitańskim. Poza nieco tępymi nożami wszystko było na tak – doskonale cienkie ciasto, dopracowane składniki i smaczna lemoniada do zestawu z pizzą dnia. Ślinka cieknie na samo wspomnienie!
Na kawę
Etno Cafe Okrąglak
Ten mały lokalik, mieszczący się w zabytkowym i bardzo charakterystycznym Okrąglaku, naprawdę wie, jak dopieścić łaknące kawy podniebienie. Kawka jest subtelna w smaku, importowana z egzotycznych miejsc, a samo miejsce bardzo mi podpasowało na pozadomową naukę.
Edit 2018: Etno Cafe podbiło nie tylko Wrocław, ale i całą Polskę. Otworzyli kawiarnie także w Warszawie, Szczecinie, Lesznie, Gdańsku i Poznaniu. Robi wrażenie, prawda? Kawka wciąż jest dobra (aczkolwiek dla mnie odrobinę zbyt intensywna w smaku – wolę bardziej delikatne odmiany), a wszystkie lokale urządzone są przepięknie.
Na śniadanie:
Charlotte Wrocław

O śniadaniu w Charlotte marzyłam już od dawna – w końcu to jedno z bardziej znanych we Wrocławiu miejsc na zjedzenie idealnego śniadania. Zorganizowane w stylu francuskiej boulangerie, Charlotte naprawdę daje radę – można tu kupić świeżo wypiekane pieczywo na wynos albo po prostu nieśpiesznie zjeść śniadanie i wypić kawę.
Decyduję się na drugą opcję i biorę śniadanie Charlotte, składające się z: przepysznego pieczywa, domowej roboty konfitury i ciepłego napoju. Moja romantyczna natura podpowiada, że zdecydowanie mogłabym zaczynać tak każdy dzień!
Edit 2018: na blogu pojawiła się kolejna relacja z Charlotte – po przeczytaniu poczujecie się jak w Paryżu.
Na coś (bardzo) słodkiego:
Gofrożek w Balduno


Gofrożek, czyli deser będący połączeniem lodów, słodyczy, owoców i gofrów (brzmi genialnie, prawda?) jest ostatnio bardzo popularny w Internecie. Po tym jak Bubble Wafle parę razy mignął mi na Pintereście, okazało się, że wrocławskie Balduno także serwuje ten przysmak. W końcu udało mi się go spróbować i stwierdzić, że za 12 zł można sobie zafundować naprawdę przesłodką ucztę – porcja była słuszna i zdecydowanie ciekawsza niż zwykły deser lodowy w kawiarni. Jeśli więc jesteście fanami słodyczy i internetowych #foodpornów, to biegnijcie do Balduno!
Edit 2018: Spróbujcie Gofrożka Raffaello!
Azjatyckie smaki:
osiem misek


Do tego chyba najbardziej komplementowanego we Wrocławiu foodtrucka, jakoś zawsze było mi nie po drodze. A to stał na drugim końcu miasta, a to jak już otworzyli swój własny lokal przy ul. Włodkowica, to akurat mieli problemy techniczne na kuchni… A teraz do ich foodtrucka 5 minut samochodem i najchętniej jadłabym tam cały czas!
Ich azjatyckie menu jest proste, ale każdy miłośnik tych smaków będzie zadowolony – znajdziemy u nich bułki maślane bao, pad thai, sajgonki i azjatycką zupę. Jak do tej pory wypróbowałam bułkę maślaną z pulled pork, która pomimo, że nie przypominała niczego, co do tej pory jadłam, była absolutnie pyszna, a smaki super ze sobą grały, oraz klasycznego pad thai z kurczakiem. Pad thai także cudowny, co zresztą najlepiej oddaje fakt, że chłopak ukradł mi prawie pół mojej porcji…
Zdecydowanym plusem są też ceny – bardzo przyjazne, szczególnie biorąc pod uwagę jakość serwowanych potraw i wiecznie nadszarpnięty, studencki budżet.
Edit 2018: Osiem misek wciąż postaje jedną z moich ulubionych opcji na obiad lub lunch <3 Miłość nie słabnie.
***
Dajcie znać, czy tak samo uwielbiacie jadać w którymś z polecanych przeze mnie miejsc, bądź zdradźcie swoich faworytów. Czekam na Wasze komentarze i… lecę coś zjeść ;)))
PS Zapraszam Was na moją stronę na Facebooku – Karka pisarka. Stamtąd najłatwiej Wam będzie dowiedzieć się o nowych wpisach i innych aktualnościach 🙂
Charlotte… a tak, też mi się marzy. Te ich kurosanty ??
Aż żałuję, że nie mieszkam w Wrocławiu… Muszę chyba zaplanować jakąś wycieczkę rodzinną, wtedy pokosztujemy 🙂 Mega przydatne takie posty, jednak wybierając się gdzieś nie zawsze wiemy gdzie się udać na dobry posiłek i nie zawsze trafiamy na dobre jedzenie niestety.
My po wybudowaniu domu omijamy takie sklepy jak ikea i castorama wielkim łukiem, tak wiec doskonale Cię rozumiem 🙂 Życzę szybkiego końca przeprowadzki 🙂
Dzięki za życzenia, a do Wrocławia musicie koniecznie wpaść 🙂 Jest dużo kulinarnego dobra, ale nie tylko!
No to już wiem, w jakie miejsca muszę zajrzeć, podczas wizyty we Wro 🙂 Dzięki za polecenie!