Jest środa, środek tygodnia, środek wyjątkowo zimnego października. Myślami jestem wciąż na Sycylii, z której wróciłam tydzień temu. Marzę o cannoli wypchanym po brzegi kremem, wieczornych powrotach pociągiem z morzem za oknem i wszechobecnych kaktusach. I muszę Wam się tutaj przyznać, że wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia. W przypadku miejsc 😉
To takie banalne – powiedzieć, że się po prostu lubi atmosferę danego miejsca. Bo co to właściwie oznacza? Czym jest ta atmosfera? Całkiem ciężko wyjaśnić, ale dla mnie to takie uczucie, że gdzieś jest Wam po prostu dobrze. Może nie zupełnie jak w domu, ale komfortowo. Czujecie ten vibe z danym miastem, miasteczkiem, państwem. Jest między Wami chemia.
Ja tak miałam od pierwszego momentu z Katanią, a potem tej atmosfery doświadczyłam w innych sycylijskich miejscach. Dlatego gorąco namawiam Was na wycieczkę tam i podpowiadam, jak zorganizować ją na własną rękę!
Loty na Sycylię – jak się dostać na wschodnią część wyspy?
Do Katanii kursują bezpośrednie samoloty z Polski – w tym tanie linie lotnicze jak Ryanair i Wizz Air. Ja leciałam z Warszawy Wizz Airem i kosztowało mnie to ok. 250 zł w obie strony. Często można dorwać jeszcze korzystniejszą cenę!
Gdzie spać na Sycylii?
Ponieważ chciałam pozwiedzać i górną, i dolną część wschodniej Sycylii, to zdecydowałam się się na trzy dni w Katanii, trzy dni w Syrakuzach i powrót na ostatnią noc do Katanii, skąd miałam lot powrotny. Pierwszego noclegu specjalnie nie polecam, za to dwa kolejne spełniły moje oczekiwania.
- Syrakuzy – bardzo przyjemne studio z prywatną łazienką i kuchnią, niedaleko dworca. Małym minusem był brak balkonu, ale za to dużą zaletą przemiły gospodarz Marco, który poczęstował nas domowym winem i polecił wiele knajp i lokalnych atrakcji. Cena: ok. 120 zł/osobę
- Katania – pokój w cudownym apartamencie prowadzonym przez Polkę. Ze wspólną łazienką, dużym pokojem, kuchnią i tarasem na dachu (z widokiem na katańskie dachy i Etnę). Marzenie! Żałuję, że nie zatrzymałam się tam na dużej, bo styl urządzenia wnętrz i ten taras naprawdę mnie urzekły. Cena: ok. 150 zł/osobę. Zdjęcia niżej.
Ogólnie z noclegami zawsze polecam po prostu poszukać właśnie na airbnb albo Bookingu. Jeżeli będziecie wynajmowali auto, to można pomyśleć o jednej czy dwóch nocach w agroturystyce (najlepiej takiej z winiarnią ;)) i doświadczyć życia na sycylijskiej prowincji!
A jeżeli jeszcze nie macie konta na aribnb, to możecie zarejestrować się dzięki temu linkowi (i ja, i Wy zyskamy dzięki temu zniżki na podróże za pośrednictwem serwisu):
https://www.airbnb.pl/c/karolinak4075?currency=PLN
Transport na miejscu
Na początku zastanawiałam się nad wynajęciem samochodu, ale szybko znalazł się szereg osób odradzających mi to. Prawdą jest, że na drogach tam panuje jakieś prawo, ale to raczej prawo dżungli niż drogowe 😉 Kierowcy dużo trąbią, uliczki są wąskie, jazda chaotyczna. Jak macie mocne nerwy – śmiało! Ja jednak nie chciałam się stresować na wyjeździe, więc postawiłam na transport publiczny.
- Autobusy – bardzo zawodne! Wiecie, w tym przypadku wychodzi na wierzch ta ich południowa beztroska (nazywając to bardzo dyplomatycznie) i mało kto przejmuje się rozkładem jazdy. 50 minut oczekiwania na spóźniony autobus? Nikogo nie dziwi. Dlatego możecie albo zaopatrzyć się w cierpliwość i przekąski, albo postawić na…
- Pociągi – przyjeżdżają zazwyczaj punktualnie, a połączeń jest dość sporo. Standard pomiędzy naszym TLK a Intercity, ale nie ma co narzekać.
Najwięcej na Sycylii poruszałam się jednak na nogach. Uwielbiam tak poznawać miasta i zazwyczaj po każdym dniu padam ze zmęczenia od przechodzonych kilometrów, ale dzięki temu też umyka mi z danego miejsca mniej, niż z perspektywy samochodu czy busa.
Język, ludzie i bezpieczeństwo
Kiedy zadałam pytanie na moim Instagramie, co chcielibyście wiedzieć o Sycylii, kilka osób poruszyło kwestię języka. A konkretnie braku znajomości angielskiego przez Sycylijczyków. Z mojego doświadczenia wynika, że faktycznie nie jest to jedynie stereotyp, bo mało kto mówi tam dobrze po angielsku (nawet w tak turystycznych miejscach jak choćby dworzec!).
Czy jednak tylko znając włoski, warto lecieć na Sycylię?
Oczywiście, że nie! Miejscowi są na tyle otwarci, że zazwyczaj jakoś się dogadacie (a może i zakumplujecie ;)). Troszkę po włosku, troszkę po angielsku, troszkę gestami i w dużej mierze uśmiechem. Dzięki temu język nie będzie barierą, warto jednak na początek przyswoić sobie kilka najprostszych sformułowań typu: grazie (dziękuję), prego (proszę) czy Buongiorno (dzień dobry).
Natomiast jeżeli chodzi o bezpieczeństwo, kolejną kwestionowaną rzecz, to moim zdaniem również nie ma co panikować. Nie namawiam do odwiedzania ciemnych uliczek późną nocą, ale mało w którym państwie bym to sugerowała. Zdrowy rozsądek przede wszystkim. Chociaż Sycylia wielu osobom kojarzy się przede wszystkim z mafią, to w rzeczywistości dla przeciętnego turysty nie jest to odczuwalne.
Przy okazji, jeżeli chcecie posłuchać o aktualnej kondycji sycylijskiej mafii – polecam mocno podcast Dział Zagraniczny i ten odcinek:
Sycylia – co zobaczyć?
Z uwagi na wybrane środki transportu (autobusy, pociągi i własne nogi), postawiłam głównie na zwiedzanie miast i to je szerzej opiszę. Chcę jednak dodać, że we wschodniej i środkowej Sycylii znajdziecie też wiele miejsc z przepiękną naturą – tylko niestety dostępnych często tylko dla zmotoryzowanych.
Katania
Kolejne po Barcelonie, Londynie i Berlinie miasto, w którym czułam się na tyle dobrze, że mogłabym tam spokojnie kilka miesięcy pomieszkać! Tym bardziej smuci mnie, że często jest ona przedstawiana jako brudna, nudna czy niewarta uwagi.
Moi drodzy, Katania jest super! To tam spotkacie starszych panów dyskutujących przy chiosco. To tam natkniecie się na street art namalowany na ogromnych rurach. To tam prawie że umrzecie z kulinarnej rozkoszy. To tam rano skoczycie na miejską plażę, po południu pospacerujecie w poszukiwaniu pięknych budowli, a wieczorem napijecie się z lokalsami Aperola. A wszystko z fascynującą Etną w tle. Tak trzeba żyć!
Tylko trzeba też taki stylu lubić i nie nastawiać się na wypolerowane, białe budynki, idealną czystość i spokój. Katania to raczej tego przeciwieństwo. Wynagrodzi Wam to jednak specyficznym chaosem, który oznacza prawdziwe życie. Nie takie zorganizowane pod turystów, a styl bycia Sycylijczyków. Mnie to kupiło, Was nie musi. Ale jeżeli mi zaufacie, to w Katanii wpadnijcie do tych miejsc:
- Playa di Catania – od tego zaczęłam zwiedzanie Katanii. Cóż, potrzebowałam morza. Miejska plaża jest długa, szeroka, piaszczysta i zadbana. Znajduje się kawałek od centrum (można dojechać autobusem, ale pisałam wyżej, jak z nimi bywa).
- Piazza Duomo – centralny plac Katanii z przepiękną katedrą i symbolem Katanii po środku – fontanną ze słoniem (Fontana dell’Elefante)
- Vermut – bar, do którego wieczorami przychodzi chyba pół Katanii. Można usiąść przy stoliku albo kupić drinka w zewnętrznym barze i wypić go na stojąco. To miejsce żyje, to miejsce jest kultowe. A Aperol jest za 5 euro 🙂
- Insigne Cafè – wspaniała opcja na śniadanie na słodko (np. obłędny croissant z nutella di pistacchio – zaufajcie mi, tak smakuje niebo!) albo słono (duży wybór tavola calda, czyli właśnie słonych, sycących przekąsek). Mieści się przy via Etna, jednej z głównych, handlowych ulic Katanii.
- Pasticceria Sava – kolejne miejsce idealne na śniadanie czy lunch. Moja rada to zamówienie aperitivo, czyli drinka z różnymi przekąskami w jego cenie. Chociaż cannoli też mają przepyszne i możecie je zjeść np. w Parku Villi Bellini, który znajduje się na przeciwko.
- A Putio Dell’Ostello – fajna opcja na wieczorną kolację i drinka. To dawny hostelu, który teraz działa jako restauracja otwarta 24/7 i ma też stoliki w powulkanicznej jaskini. Cool! A po 22 jest tam chyba ta połowa Katanii, która nie siedzi w Vermucie 🙂
- via Crociferi – ulica pełna katańskiego baroku
- Palazzo Biscari
- targ rybny
Etna
Przy okazji noclegu w Katanii, koniecznie przeznaczcie jeden dzień na wycieczkę na Etnę. Z tego, co wiem, można ją zorganizować samodzielnie, ale ja zdecydowałam się na wykupienie takiej przez airbnb. Airbnb to już nie tylko miejsca z noclegami, ale też właśnie atrakcje oferowane przez mieszkańców (np. gotowanie regionalnych potraw, wizyta w winiarni czy rejs łódką).
Moja wycieczka na Etnę składała się z odwiedzenia wulkanicznej jaskini, trekkingu wzdłuż krateru i mnóstwa opowieści naszej hostki Marii pomiędzy. Ja się czułam jak na innej planecie. To nie było chodzenie po górach. To było chodzenie po Marsie.
Etna to po prostu punkt obowiązkowy – tym bardziej, jak uświadomimy sobie, jaki ma wpływ na życie okolicznych mieszkańców. I nie, nie mówię o tym negatywnym, ale pozytywnym. Gleba wulkaniczna jest na tyle bogata w różne minerały, że produkty tam uprawniane mają wyjątkowy, jeszcze pyszniejszy smak (jak choćby wino Etna DOC).
Taormina
Miasteczko położone tak malowniczo i z takimi widokami, że z trudem oderwiecie się od aparatu. Taormina jest przepiękna – zadbana, barwna, wypieszczona. Ze swoją największą atrakcją – starożytnym amfiteatrem (który zrobił na mnie takie wrażenie, że i ja poczułam, że mogłabym tam odegrać jakąś grecką tragedię!) – jest jednym z najchętniej odwiedzanych na Sycylii miejsc.
Na pewno polecam przyjechać i przeznaczyć sobie na powolne spacery ok. pół dnia, ale na noc wrócić do tętniącej życiem Katanii.
Aci Trezza i Aci Castello
Dwie małe miejscowości niedaleko Katanii (dojazd autobusem), które łatwo przegapić, a są naprawdę fajnym pomysłem na wycieczkę. Możecie się pokąpać na którejś z plaż z widokiem na trzy charakterystyczne skały, którymi podobno cyklop rzucał w uciekającego Odyszeusza (Aci Trezza), pospacerować wzdłuż murów zamku (Aci Castello), zjeść lody, poszukać street artu, kapliczek z Maryjką i pastelowych budynków. Nie śpieszcie się nigdzie i nie róbcie planu zwiedzania, a te dwa miasteczka same Wam coś zaproponują 😉
Syrakuzy
Syrakuzy to moja druga baza wypadowa. Bardziej turystyczna i poukładana niż Katania, ale wciąż mająca luźny, sycylijski klimat i dobre połączenia kolejowe z innymi miejscami.
Zabytkowe serce miasta znajduje się na wyspie Ortygii – z klimatycznym portem, pięknymi budynkami i mnóstwem restauracji. Zwiedzanie warto zacząć od Piazza Duomo – np. jedząc pyszne cannoli na schodach katedry i słuchając ulicznych grajków. Na chwilę dłuższej uwagi zasługuje też Park Archeologiczny – Neapolis.
Poza tym w Syrakuzach warto postawić na dwie lokalne atrakcje. Pierwsza to pójście po kanapkę do Caseificio Borderi. Nie brzmi jak duża atrakcja? Zaufajcie mi – to prawdziwe, kulinarne doświadczenie. Rodzinny bar z kanapkami przyciąga kolejkę turystów, którzy z uwagą rejestrują każdy ruch właściciela, przygotowującego sandwiche w hipnotyzujący sposób.
Nie gorszy w tę sztukę jest jednak jego syn – znajdziecie go w środku (protip: tam kolejka jest dużo mniejsza). Gdy ktoś w czarujący sposób pyta mnie, czy mu ufam, a następnie oferuje przygotowanie najlepszej kanapki w moim życiu, w międzyczasie częstując własnymi serami – jestem kupiona! Nie kłamał i za 6 euro tego dnia (i kolejnego 😉 zjadłam najlepszą kanapkę w życiu. Po brzegi wypchaną serami, szynkami, oliwkami i innymi dodatkami. Poezja smaków tkwiąca w prostocie i świeżości.
Druga atrakcja to SUP, czyli Stand Up Paddling z Mario z airbnb. Mario był prawnikiem w Mediolanie, ale pewnego dnia stwierdził, że nie chce “living for working” i wrócił do Syrakuz, gdzie m.in. uczy właśnie paddlingu i windsurfingu.
Trzygodzinny rejs wzdłuż Syrakuz (z przerwą na orzeźwiającą kąpiel) to jeden z fajniejszych momentów wyjazdu. A sam sport nie jest taki trudny – na pewno ma mniejszy próg wejścia niż np. windsurfing, którego próbowałam w Chałupach.
Natomiast dla miłośników plażowania mogę polecić Fontanne Bianche – piękną, piaszczystą plażę, do której dojedziecie w 15 minut pociągiem z Syrakuz. Sama plaża miejska w Syrakuzach jest mocno kamienista, ale widoki na stare miasto to częściowo rekompensują.
Noto
Z Syrakuz polecam zrobić kilkugodzinny wypad do Noto, perełki sycylijskiego baroku. Pospacerujcie się i pozachwycajcie mnogością pięknej architektury, a na słodkości wpadnijcie do Caffe Sicilia. Jej właściciel był bohaterem 2. odcinka 4. części Chef’s Table na Netflixie i podobno robi najlepsze słodycze na Sycylii! Niestety, mnie nie dane było ich spróbować, bo mają przerwę aż do wiosny 2021. Życzę Wam więcej szczęścia 😉
Inne polecane miasteczka
Poza powyższymi miejscami, podobno warto też odwiedzić Ragusę, Marzamemi (na zdjęciach wygląda bardzo instagramowo), Castelmolę (szczególnie jeżeli chcecie odwiedzić jeden z najciekawszych barów na świecie zdaniem Focusa – Bar Turrisi, którego motywem przewodnim jest… penis) czy Savocę (miejscowość, w której kręcono “Ojca Chrzestnego”).
Sycylia – co musicie zjeść?
Nie mogę napisać o Sycylii bez choćby kilku słów o jedzeniu. Przyznam się Wam, że Sycylię wybrałam głównie dlatego! Od Ani z bloga Pizza Girl Patrol regularnie słyszałam zachwyty nad sycylijskimi słodkościami czy pizzą, więc ta włoska wyspa jawiła mi się jako kraina mlekiem i miodem (i pistacjami ;)) płynąca.
Nie okazało się to ani trochę przesadzone! Sycylijczycy kochają jeść, kochają słodkości i sam motyw gastronomiczny towarzyszy im w różnych momentach życia. Śniadanie na słodko – cornetto z kremem pistacjowym, granita z brioszką czy cannoli, a do tego kawa wypita przy barze. Później cisza przed burzą, czyli słynna sjesta.
Tak, na Sycylii w większości dobrych miejsc nie zjecie w godzinach popołudniowych, dlatego na ten trudny czas lepiej zaopatrzyć się w słoną przekąskę (tavola calda, np. cipollinę czy arancino – słynne kulki ryżowe; spróbujcie tych z ragu!), niż na siłę szukać jakiejś pizzy pod turystów.
Na prawdziwą ucztę naszykujcie się ok. 19-20 – to wtedy mieszkańcy Sycylii zaczynają gromadzić się tłumnie przy stołach, gdzie zostają na długie godziny. Na kolację warto skosztować pizzę neapolitańską (np. z mortadelą i pistacjami) czy pastę alla norma (regionalny przysmak – makaron z ricottą, bakłażanem, pomidorami i salsą). Do tego Aperol Spritz albo winko Etna DOC i można powiedzieć, że poczuliście smak Sycylii!
Jeżeli chodzi o więcej kulinarnych rekomendacji, to odsyłam Was na wcześniej wspominanego bloga Ani oraz do jej dwóch rewelacyjnych e-booków (o jedzeniu w Katanii i bardziej ogólny o jedzeniu we wschodniej Sycylii). Ania zabierze Was tam w cudowną i bardzo pistacjową podróż, dzięki której lepiej poznacie charakter tej wyspy i, co bardzo ważne, dowiecie się, gdzie zjeść regionalnie i w cenie, która nie raz miło Was zaskoczy. Bardzo polecam!
A po więcej Sycylii (i innych miejsc) zapraszam na mojego Instagrama:
Piękne miejsce, piękne zdjęcia, zostaje tylko ogromna chęć do spędzenia tam jak najwięcej czasu <3
Dokładnie, ja już bym wróciła…