Czy po dwóch kilkutygodniowych wizytach na Fuercie poleciłabym komukolwiek tę wyspę na gastro trip? Niekoniecznie. Co nie oznacza z automatu, że nie da się na niej dobrze zjeść – po prostu jest dość monotematycznie (miłośnikom ryb i owoców morza to na pewno nie będzie przeszkadzać), a weganie czy nawet wegetarianie mogą mieć niemały problem. Jednak jak już się przyleciało (a bardzo, bardzo warto, o czym szerzej tutaj), to coś jeść trzeba. A co konkretnie, to zdradzam poniżej. Sabroso!
Co zjeść na Fuerteventurze – moje must-eat!
Jak w każdym miejscu na świecie, tak i na Fuercie znajdą się absolutne klasyki, bez których skosztowania ciężko zaliczyć wizytę w danym miejscu do udanych. Czego więc absolutnie musicie spróbować?
🍽️ ziemniaczki Papas arrugadas z sosem mojo rojo
Hit serwowany wszędzie, choć nie wszędzie w top jakości. Tutaj diabeł tkwi w szczegółach – papas arrugadas to małe ziemniaczki gotowane w wodzie i soli z mocno pomarszczoną skórką, serwowane z pomarańczowym sosem mojo rojo, od którego jakości zależy ocena całego dania.
🍽️ baby squids
Małe kałamarnice w chrupiącej panierce, obficie skropione cytryną.
🍽️ kozina
Największy mięsny przysmak na wyspie.
🍽️ stek z tuńczyka
🍽️ ośmiornica
🍽️ ser majorero
Kolejna polecajka związana z jednym z symboli wyspy, czyli oczywiście wszędobylskimi kozami. Ser Majorero wytwarza się z surowego mleka kanaryjskich kóz.
🍽️ nachosy
Najlepiej zapieczone z serem, guacamole i marynowanym jalapeno – dokładnie takie dostaniecie w Rapa Nui w Costa Calma.
🍽️ tacosy
🥃 ron miel
Nazwa mówi wszystko – to likier na bazie rumu i mleka, który na szoty pija się tutaj wszędzie!
🥃 piwo Tropical
Na pewno nie umknie Waszej uwadze ta charakterystyczna, zielona butelka bądź puszka z sympatycznym pieskiem w logo! I chociaż nie jest to piwo najwyższych, rzemieślniczych lotów, to na Fuercie pija się je w sporych ilościach i jest jednym z moich głównych skojarzeń z wyspą 😉 A dla fanów bardziej wyszukanych piwek polecam na przykład Ocean Bear, które piłam u Tony’ego, czyli w kultowym Tony’s Non Solo Cafe w Costa Calma.
Skoro już wiecie CO spróbować, to pora na kilka podpowiedzi GDZIE. Jako, że najwięcej czasu na Fuercie spędziłam na jej południu, to właśnie z Costa Calma i okolic będzie najwięcej polecajek.
Południe
Costa Calma:
📍 Rapa Nui – to tam zjecie polecane wyżej zapiekane nachosy z guacamole i marynowanym jalapeno (które wchodzą idealnie na późnowieczorne gastro), napijecie się dobrego drinka czy kawy, a i nawet popracujecie z laptopem z widokiem na ocean. Tak można żyć! Tip: warto sprawdzać stałe promocje, bo w określonych dniach tygodnia mają zniżki na piwo czy koktajle.
📍 Tasca dos Jotas – bardzo dobra restauracja z tradycyjnymi, kanaryjskimi daniami (polecam szczególnie kozinę i tuńczyka), do której ciężko trafić przypadkiem, bo znajduje się na piętrze centrum handlowego. Nie przegapcie jej jednak, jeżeli będziecie w Costa Calma! W weekend warto zrobić rezerwację, a zawsze warto skosztować ich domowego wina.
📍 L’Apperipizza – niezobowiązująca włoska pizzeria z najlepszą, cienką i chrupiącą pizzą w Costa Calma i równie smacznym tiramisu. Dobrze wypada też na wynos.
📍 El Bar de Marko – jeżeli szukacie miejsca na wieczór w towarzystwie dużej ilości tapasów, to nie traficie lepiej! Wybór jest bardzo duży i praktycznie wszystko, czego skosztowałam, było przepyszne. Najbardziej w pamięci utkwiły mi smażone kałamarnice, ser kozi z miodem i konfiturą oraz szprotki. A – i piękny widok na ocean. To na Kanarach klasyk, ale zawsze doceniam.
📍 B-Side Cafe – znajduje się dokładnie nad Rapa Nui i można wybrać się tam na pyszną kolację przed nocnymi szaleństwami. Smaczna pizza, bardzo dobre makarony i cudownem domowe wino. Nie wymagam niczego więcej!
📍 Fuerte Action Bar – idealne miejsce na szybki lunch w postaci kanapki, bagietki, naleśnika czy wrapa. Ceny bardzo przyzwoite.
📍 Parad Ice – przyjemny, surferski bar z dobrymi śniadaniami i luźnym klimatem. Niestety dość wcześnie się zamyka, więc bardziej na poranną kawę niż zachód słońca (a szkoda, bo taras mają piękny).
📍 Pasta Pasion – kolejna propozycja na szybki, względnie tani i smaczny lunch. W Pasta Pasion makarony komponujecie sami z dowolnymi sosami i dodatkami. Nie zapomnijcie o tiramisu na deser!
📍DVN – najpopularniejsza dyskoteka w Costa Calma, gdzie impreza zaczyna się już w czwartek, a kończy koło niedzieli. Nigdy nie wiadomo, czy poleci jakieś “ponętne” latino, Beyonce czy stare rapsy, ale raczej zawsze powinno być sporo ludzi. Jest też osobna salka z obleganym bilardem i rzutkami, są dwa tarasy i szot ron miel w przyzwoitej cenie. I mocno zaangażowany właściciel, Fabio 🙂
📍555 – to dość elegancka (jak na Costa Calma) restauracja połączona z barem. Nigdy nic tam nie jadłam, bo kończyłam zawsze w części barowej przy mrożonej margaricie czy też sziszy (na przykład takiej za 25 euro – cóż, można sobie ją darować ;). Najlepszy dzień na 555 to niedziela, kiedy możecie spotkać sporo turystów, ale też i miejscowych. Niestety impreza rozkręca się dość późno i nie ma pewności, że w ogóle się to stanie, ale miejsce ma coś w sobie tak czy siak.
📍Tony’s Non Solo Cafe – wiecie już, że w czwartek najlepiej pójść do DVN, w niedziele do 555, ale co robić w tygodniu w Costa Calma? We wtorek na imprezowy ratunek przychodzi Tony, czyli bar, gdzie zbierają się w ten dzień absolutnie wszyscy miejscowi. Atmosfera 10/10!
Taralajelo:
📍 Diner1950 – jadłam tam najlepsze smażone kałamarnice na całej wyspie oraz delikatną, świeżą i ogromną porcję ryby – to chyba wystarczy za rekomendację. Dodajcie do tego uśmiechniętego, przesympatycznego właściciela i lokalizację w samym centrum, tuż na nadmorskim deptaku, a już chyba wiecie, gdzie pójść w znanym z czarnej plaży (i klaunów ) Taralajelo.
Morro Jable:
📍 La Falora del Mar – nieco schowana knajpka w starszej, mniej kurortowej części Morro Jable. Zjadłam tam bardzo dobre kalmary z widokiem na kołyszące się na wodzie łódki. Pocztówkowo!
📍 Simon’s kitchen – jedno z najczęściej polecanych miejsc w Morro Jable w mocno amerykańskim, luźnym stylu. Burgery faktycznie mają bardzo smaczne i ciężko nie najeść się ogromnymi porcjami. Idealny posiłek po wyczerpującej sesji surfingu 😉
Środek
📍 Cafenero w Caleta de Fuste – jedno z najbardziej fancy miejsc, jakie widziałam na Fuercie. Wiecie, ta wyspa to raczej nie klimat warszawskich, hipsterskich kawiarni 😉 Jednak Cafenero akurat im nie ustępuje – wnętrze jest super stylowe, a ogródek przypomina miejską dżunglę. Wpadnijcie na śniadanie przy okazji odwiedzania obowiązkowego punktu na liście każdego turysty, czyli naturalnego basenu w Caleta de Fuste właśnie.
📍 La Sombra w Betancurii – już nie miejską, ale najprawdziwszą dżunglę przypomina z kolei La Sombra znajdująca się w malutkiej, historycznej stolicy wyspy. Jej ogródek jest na tyle popularny, że zabroniono robić zdjęć, jeżeli się nic nie zamawia – by nie przeszkadzać innymi gościom. Fajne miejsce na drinka czy frappe.
Północ
📍Fuerte Vida w Lajares – najlepsze meksykańskie jedzenie na Fuerteventurze, a jeżeli chodzi o klimat, to być może nawet najlepsze w ogóle. Fuerte Vida to reggae na żywo, palmy, kaktusy, charakterystyczne zapachy 😉 i tacosy, po które wracałam trzykrotnie. Ubóstwiam – nie do przegapienia, jak zawitacie na północy wyspy.
Dodaj komentarz