Jeszcze 20 lat temu miejsce, gdzie aktualnie stoi Kania Lodge, było zwykłym polem ziemniaków, a o butikowych hotelach nikt na Kaszubach czy nawet w Polsce, nie słyszał. Mimo to Nowozelandczyk John Borrell – wcześniej reporter wojenny Time – wraz ze swoją żoną Anną postanowili uczynić z tej kaszubskiej ziemi swój sposób na życie.
Kania Lodge – lokalizacja
Kania Lodge robi wrażenie już od samego początku przede wszystkim jedną rzeczą: położeniem. Kompleks jest zlokalizowany niedaleko Kartuz, na tzw. Szwajcarii Kaszubskiej. To region pełen lasów, jezior i wzgórz, co czyni całe otoczenie niezwykle malowniczym. Sam hotel położony jest właśnie na wzgórzu z widokiem na pobliskie jezioro oraz prywatną winnicą. To właśnie ta ostatnia sprawia, że w Kania Lodge czuję się bardziej jak w Toskanii, a nie wspominanej Szwajcarii.


Menu i miejscowe specjały
Wino to też jedna z wielkich pasji właściciela, którą rozwinął na tyle, że tamtejsza karta win bywa nazywana jedną z najwybitniejszych na świecie*. Znajdziemy w niej wina z każdego kontynentu, a na miejscu napić się można także wytwarzanej tam wódki (z ziemniaków, jak przystało na dawne przeznaczenie pola).


Idealnym miejscem na testy tych trunków jest oranżeria z widokiem na winnicę – tam też jadłam większość posiłków. Śniadania wliczone są w cenę noclegu i niczym szczególnym się nie wyróżniają. Natomiast obiady i kolacje można zamówić z krótkiej karty, która zmienia się każdego dnia. Dania nie są specjalnie duże ani tanie, a cała idea nastawiona bardziej na zamówienie przystawki, dania głównego + deseru, żeby naprawdę się najeść 😉
Niemniej kuchnia jest bardzo smaczna, bazująca na miejscowych składnikach i nie powinniście się rozczarować. Lokalny specjał to jagnięcina – na terenie Kani hodowane są właśnie owce.

Atrakcje i sporty w Kania Lodge
Co robić w tej kaszubskiej Toskanii poza rozkoszowaniem się winem i widokami? Jeżeli lubicie aktywny odpoczynek, to możecie wypożyczyć rowery, kajaki, pospacerować albo pograć w tenisa na miejscowym korcie (betonowym, ale na wakacyjne granie daje radę; można też wypożyczyć rakietę i piłki).



Dobrym pomysłem na relaks jest spędzenie czasu przy jeziorze – goście Kania Lodge mają dostęp do prywatnego pomostu, co jest przesuper zarówno na dopołudniowe opalanie, jak i wieczorne rozmowy z bliskimi.
A gdy zapragniecie poczuć miejski vibe, to niecałą godzinę drogi od Kani macie Trójmiasto. Po trójmiejskie polecajki odsyłam tutaj:
Kania Lodge – informacje praktyczne
Na miejscu jest parking, słabo działające wifi, sauna oraz spa (z tych dwóch ostatnich akurat nie korzystałam). Możecie przyjechać z dziećmi i czworonogami 😉

Ceny noclegów zaczynają się od 400 zł za pokój dwuosobowy (w sezonie: 500 zł), a pokoje urządzone są w dość klasycznym stylu z akcentami kaszubskimi oraz związanymi z reporterską przeszłością właściciela (każdy wobec tego jest nieco inny). Szczególnie do gustu przypadł mi wspólny salon na dole – z widokiem na jezioro i obrazami namalowanymi przez Annę, żonę Johna.
Rezerwacji możecie dokonać bezpośrednio w obiekcie albo na slowhop.


*Na przykład przez “Wine Spectator”
Dodaj komentarz