Przyznam się bez bicia – jeszcze do niedawna Lublin nie wydawał mi się oczywistym turystycznym wyborem. Ale potem zaczęłam poznawać coraz więcej osób, które Lublin zachwalały. Jako miasto do życia, studiowania czy po prostu wypadu na weekend. I tę trzecią opcję chcę Wam dzisiaj przedstawić.
Lublin na weekend – gdzie się wybrać?
Centrum Spotkania Kultur



Jak teraz myślę “Lublin”, to nowoczesne, ekologiczne przestrzenie miejskie są jednym z pierwszych skojarzeń. Ich sztandarowym przykładem jest właśnie Centrum Spotkania Kultur. To kompleks, który zachwyca architektonicznie (rozmachem i złożonością) oraz funkcjonalnie. Znajdziecie tam m.in. operę, wystawy czasowe, pub z kraftowymi piwami czy ule (artystyczną pasiekę) na dachu.





Stare Miasto

Zabytkowe, z pięknymi kamienicami (polecam szczególnie natrafić i podziwiać tę z międzywojennymi portretami mieszkańców czy tę dedykowaną grafikowi Andrzejowi Kotowi) i sztuką na każdym kroku. Bo, moi drodzy, Lublin umie w sztukę.






W okolicach Starego Miasta władze często zmieniają instalacje artystyczne – w czasie mojego pobytu natknęłam się m.in. na wiszące literki czy “pająka”.
Tip: Punktem obowiązkowym jest też z pewnością Zaułek Hartwigów.

Podwórko Domu Słów



Co to jest za miejsce! W Domu Słów mieści się Muzeum Drukarstwa, a w podwórku można podziwiać efekt artystycznej współpracy mieszkańców, pracowników i wolontariuszy. Co roku motyw przewodni jest inny – tegoroczny to świat z “Czarnoksiężnika z Doliny Oz”. Pomimo lekkiego zaniedbania, ta inicjatywa społeczna robi duże wrażenie.
Kaplica św. Trójcy


Znajduje się na terenie Zamku, który tak naprawdę przez wiele lat pełnił rolę… więzienia. Pomimo nie najprzyjemniejszej aury, freski z Kaplicy św. Trójcy są zdecydowanie warte zobaczenia. Wejścia do Kaplicy odbywają się co godzinę i w sezonie letnim warto wcześniej postarać się o bilet.


Wnętrze Kaplicy w całości pokryte jest zachwycającymi, bizantyjskimi freskami (nawet z XV wieku), przedstawiającymi przede wszystkim sceny biblijne. Pomimo, że nie jestem fanką sztuki sakralnej, to jednak akurat to miejsce mnie poruszyło! Szczególną przyjemność sprawiła mi identyfikacja poszczególnych scen. Ułatwia ją kartka z rozpiską, którą dostajemy przy wejściu.
Wieża Trynitarska

Najwyższy punkt Lublina, z którego zrobicie cudowne zdjęcie panoramy Starego Miasta. Latem Wieża jest otwarta aż do 22 – ja jak zwykle rekomenduję golden hour albo zachód słońca.
Muzeum Historii Miasta Lublina


Nie jest to najpopularniejsza atrakcja, ale nie lekceważcie jej. W przystępny sposób opowiada o historii miasta, a na samej górze możecie podziwiać miasto z wysokości. Sporym estetycznym plusem są też same schody – ja się w nich zakochałam.
Dach Galerii Vivo


To kolejny miejski koncept, który szczególnie przypadł mi do gustu. Na dachu Galerii Handlowej Vivo stworzono cudowną strefę relaksu, spotkań i sportu. Jest zielono, nowocześnie i z widokiem na miasto. Takie rozwiązania pokazują, że miasto może się rozwijać i odpowiadać na potrzeby konsumpcyjne mieszkańców, ale może to jednocześnie robić w zgodzie z naturą i życiem w duchu slow. Serce rośnie!
Zalew Zemborzycki



Już od jakiegoś czasu przedkładam kontakt z naturą nad kompulsywne zwiedzenie każdej atrakcji miasta. Tak też było w Lublinie, gdzie w niedziele na pół dnia wybrałam się nad Zalew Zemborzycki.



Można tam dojechać rowerami miejskimi (30 – 60 min., w zależności od tempa) i już sama trasa jest bardzo malownicza. Dużo zieleni, rzeczka, ogródki działkowe – raj dla oczu. A Zalew to takie mini Mazury, gdzie przepłyniecie się kajakiem, zjecie zapiekankę albo pokąpiecie się w aquaparku. My postawiliśmy po prostu na chill na trawce. Polecam mocno!

Gdzie zjeść w Lublinie?
W Lublinie spędziliśmy tylko dwa dni, ale kulinarnie nie obijaliśmy się. Co warto zjeść w Lublinie?
- Na śniadanie i kawę – Cafe Teatralna. To lublińska odmiana słynnej Charlotte, tylko nieco bardziej kameralna. Koniecznie

- Na pizzę/makaron – Bar a Boo. Tanie, a smaczne włoskie jedzenie. Do tego bardzo ładny lokal.
- Na ciasto – Bistro Cafe Mari. Mój chłopak szczególnie rekomenduje sernik. Wpadnijcie przy okazji odwiedzin Centrum Spotkania Kultur, jest kilka kroków dalej.

- Na burgery – Pub Regionalny św. Michał – cudowne burgery i duży wybór rzemieślniczego piwa. Mają też cebularze, czyli lokalny przysmak. Jedyny minus – w godzinie szczytu miejsce pęka w szwach i czasem trzeba swoje odstać. Niemniej warto.

- Na piwo – Browar Zakładowy Wielokran w Centrum Spotkania Kultur – sztuka sztuką, ale dobre piwko ponad wszystko ;)) Na szczęście CSK jest konceptem otwartym też i na takie potrzeby.


- Na piwo z widokiem – Browar Grodzka 15 – to miejsce polecam przede wszystkim ze względu na urokliwy taras widokowy – wychodzący na Zamek. Mają też w karcie sporo różnorodnego jedzenia, ale ja akurat nie próbowałam.


- Na kolację – Thai Story. Przyzwoite, azjatyckie jedzenie z klimatycznym wnętrzem.

***
To tyle ode mnie o Lublinie – mieście, które na sto procent będę odwiedzała i mocno kibicowała jego rozwojowi. A Wy już byliście albo planujecie wypad po moim poście? Dajcie znać w komentarzach!
Dodaj komentarz