5 dni w Stambule – co warto zobaczyć?

Zanim przyleciałam do Stambułu, miałam wobec niego sprzeczne oczekiwania. Chciałam, żeby okazał się nieco egzotyczny, intrygujący, inny od tego, co znam. Ale też przecież europejski, nowoczesny, swobodny. Próbowałam wyobrazić go sobie jako mieszankę tych wizji, ale ciągle napotykałam na myślową blokadę. A potem wysiadłam z samolotu i cóż, po prostu go doświadczyłam. 

Stambuł – zwiedzanie

Stambuł to przeogromna metropolia. Jest jednym z największych miast świata z powierzchnią 5343 km² i grubo ponad 15 milionami mieszkańców. Do tego leży na dwóch kontynentach. Nic więc dziwnego, że wymyka się jasnym klasyfikacjom i ocenom. 

Jego wielkość i różnorodność działają na plus, chociaż oczywiście turystę, który wpadł do Stambułu tylko na kilka dni, całość może trochę przytłoczyć. By pomóc Wam tego uniknąć, wybrałam same perełki, które udało mi się zobaczyć w pięć (bardzo intensywnych) dni. 

📍 Hagia Sophia 

Bezapelacyjny symbol Stambułu, będący połączeniem jego chrześcijańsko-muzułmańskich losów. Jego burzliwa historia sięga IV wieku (polecam wykupić przewodnika, który dokładnie Wam ją objaśni), a jedyne apolityczne i areligijne lata to te między 1934 a 2020 rokiem, kiedy to świątynia pełniła funkcję muzeum. W lipcu 2020 prezydent Recep Tayyip Erdoğan doprowadził do ponownego zamienienia Hagii Sophii w meczet. W praktyce oznacza to między innymi, że do środka możecie wejść tylko boso i w odpowiednim stroju (o tym aspekcie więcej piszę później). 

Co zobaczyć w Stambule - Hagia Sophia

📍 Błękitny Meczet

Na przeciwko Hagii Sophii znajduje się kolejny bardzo ważny budynek – Błękitny Meczet. Ciężko mi ocenić, czy udało mu się przyćmić swoją sąsiadkę, bo niestety trafiłam na okres renowacji wnętrz i niewiele zobaczyłam. Z zewnątrz robi jednak wrażenie i tak czy siak nie możecie go przegapić, będąc w Stambule. 

📍 Topkapi 

Przepiękna rezydencja sułtanów z XV wieku z niezliczoną ilością pomieszczeń, dziedzińców, mozaik i ogrodów. Najbardziej podobała mi się część z haremem (dodatkowo płatna), czyli dosłownie z arabskiego: “miejscem zakazanym”, “miejscem świętym”. To tam mieszkała sułtańska rodzina – żony sułtana, konkubiny i dzieci. 

Pałac Topkapi
Pałac Topkapi
Pałac Topkapi

📍 Grand Bazaar (Kryty Bazar)

Podobno to tam można poczuć prawdziwy klimat Stambułu. Mogę się z tym zgodzić, bo chociaż to miejsce mocno nastawione na turystów, to i wypełnione autentyczną mieszanką barw, zapachów i smaków. Na tych 30 hektarach dostaniecie dosłownie wszystko: od baklavy i innych tureckich słodyczy, poprzez herbatę, kawę i przyprawy, aż do biżuterii, butów, ubrań, ceramiki, fajek czy dywanów. To na te ostatnie skusiłam się i ja – na początku zupełnie nieświadoma, jakim wydarzeniem będzie dobijanie targu na Grand Bazaarze…

Grand Bazaar

Gdy właściciel jednego ze stoisk ze słodyczami dowiedział się, że szukamy też dywanów, zaczął prowadzić nas przez labirynt alejek prosto do zaprzyjaźnionego sklepiku z dywanami. Sympatyczny, starszy sprzedawca zaprosił nas do środka, posadził na stołkach, zrobił po filiżance przepysznej, jabłkowej herbaty i rozpoczął prezentację dywanowego asortymentu. Jak się domyślacie, do Polski wróciłam z nowym dywanem… 

PS Na Grand Bazaarze kręcili jedną z kultowych scen Bonda: https://www.youtube.com/watch?v=eMoR7bgpfU4 

📍 Most Galata

To tym mostem przechodziłam codziennie wieczorem ze strony bardziej turystycznej, ale i tradycyjnej, na stronę ze znacznie luźniejszą atmosferą i obyczajami. Wokół Galata w ciągu dnia panuje duży gwar i przewijają się tysiące ludzi. Niektórzy z nich zatrzymują się przy jednym ze stoisk z balik ekmek – lokalnym specjałem, jakim jest ta kanapką z rybą.

balik ekmek

📍 Wieża Galata

Sama wieża nie jest niczym spektakularnym, za to już widok z jej szczytu robi wrażenie. Mnie udało się trafić na soczyście pomarańczowy zachód słońca, który idealnie zgrał się w czasie z nawoływaniem do wieczornej modlitwy. Nie jestem wierząca, ale w takich momentach czuję, że doświadczam czegoś mistycznego. 

Stambuł panorama

📍 Meczet Sulejmana

Drugi co do wielkości meczet w Stambule (wyprzedza go tylko Błękitny Meczet). Pięknie wykończony i mało zatłoczony. Miałyśmy to szczęście, że trafiłyśmy na super wolontariuszkę, która cierpliwie objaśniała nam symbolikę poszczególnych elementów dekoracyjnych wnętrza. 

📍 Balat

Dzielnica, której charakteru do końca nie mogę zrozumieć. Z jednej strony to tam znajdują się kolorowe kamienice, które wyglądają jak żywcem wyjęte z Instagrama i modne kawiarnie, a z drugiej, to w Balacie widziałam najwięcej kobiet w hidżabach.

Historycznie Balat był dzielnicą żydowską, ale większość Żydów wyjechała do Izraela lata temu – oczywiście po 1947 roku. Teraz podobno zamieszkują go głównie Kurdowie, ale to tam też znajdują się dwa najstarsze meczety w mieście (co może wyjaśniać obecność tak konserwatywnie ubranych kobiet). Chcąc nie chcąc, Balat stał się więc miejscem na styku kultur, gdzie mieszają się i koegzystują bardzo odmienne światy. 

Balat

📍 Karaköy

Kiedy powiedziałyśmy nowo poznanym znajomym z Turcji, że nasza ulubiona część Stambułu to Karaköy, na ich twarzach zobaczyłyśmy zmieszanie, a może nawet zawstydzenie. Nie chcieli nam na początku powiedzieć, o co chodzi, ale w końcu to z nich wyciągnęłyśmy: podobo Karaköy nie kojarzy się zbyt dobrze i z tego, co zrozumiałyśmy to szemrane okolice, do których trafiasz raczej, gdy szukasz przedstawicielek najstarszego zawodu świata, a nie przyjemnego wieczoru (chociaż, czy to zaraz się wyklucza? 😉

Karakoy

Tak czy siak opowiadam Wam to tylko jako ciekawostkę, bo najbardziej tętniąca życiem część Karaköy, ta niedaleko Mostu Galata, nie ma nic wspólnego z obawami naszych znajomych. Karaköy jest przede wszystkim świetnym miejscem na lunch, hipsterską kawę i wieczornego drinka. Tego ostatniego najlepiej w Hunhar Karaköy – baru, do którego trafiałyśmy prawie co wieczór.

📍 Meczet Ortaköy

Najpiękniejszy meczet w Stambule! Przez swoje położenie bardziej kameralny, ale i zachwycający dzięki oknom wychodzącym na cieśninę Bosfor oraz neobarokowym zdobieniom. 

W okolicy Meczetu Ortaköy zjecie też ciekawy, lokalny przysmak – kumpir, czyli ogromnego ziemniaka wypełnionego wybranymi przez Was dodatkami. 

Meczet Ortakoy
kumpir

📍 Arnavutköy

Bogata, nadmorska dzielnica z drogimi rezydencjami, nocnymi klubami i dobrymi restauracjami. Można zaliczyć mały szok, gdy jednego dnia trafi się i w okolice Hagii Sophii, i do Arnavutköy, które zdecydowanie bardziej niż muzułmańskie miasto, przypomina szyk Londynu czy Paryża. 

📍 Kadıköy i Üsküdar

Nowoczesne dzielnice po azjatyckiej stronie miasta, gdzie np. ze wspominanego przeze mnie Karaköy dopłyniecie promem za 4 euro. Fajny klimat, dużo knajp, młodych ludzi i architektury przypominającej mi trochę Nowy Jork. 

W Üsküdar znajduje się również drugi z symboli Stambułu – Wieża Panny (Leandry), właściwie będąca latarnią morską. Wiąże się z nią pewna smutna opowieść: córce sułtana wyrocznia przepowiedziała śmierć od ukąszenia węża, więc jej ojciec, chcąc temu zapobiec, zamknął ją właśnie w Wieży Panny. Niestety na wysepkę dotarł sprzedawca owoców, który sprzedał jej kosz z owocami, a w nim wśród przysmaków i węża, który zgodnie z przepowiednią śmiertelnie ukąsił dziewczynę. 

Stambuł – najlepsze restauracje!

Jeżeli szukacie miejsca na gastro-wycieczkę, to nie mogliście lepiej trafić. Stambuł ma kulinarnie do zaoferowania bardzo wiele: od ulicznych przekąsek, poprzez tradycyjne, ogromne dania oparte na różnego rodzaju mięsach i pastach, aż do restauracji z kuchniami z przeróżnych zakątków świata. 

W tym poście na Instagramie wymieniłam lokalne przysmaki, których musicie spróbować:

Natomiast teraz poświęcę trochę więcej miejsca czterem restauracjom, które wywarły na moich kubkach smakowych zdecydowanie największe wrażenie. 

🍗 Antakya Mutfağı

Niekwestionowany hit tego wyjazdu. O istnieniu Antakya Mutfağı dowiedziałam się z książki polskiego dziennikarza Bartka Kieżuna – “Stambuł do zjedzenia”, który nie tylko mocno zachwalał to miejsce, ale i zawarł wskazówki, jak do niego trafić. Sprawa nie jest bowiem tak oczywista, bo pod wskazanym adresem nie czeka na nas nawet szyld z nazwą, a sama restauracja znajduje się na 4 piętrze (po drodze musimy minąć na przykład roztańczony klub). 

Antakya Mutfagi
Antakya Mutfagi
Antakya Mutfagi

Wszystkie niedogodności bledną jednak przy jedzeniu, które tu dostaniecie. Właściciele, ojciec i syn, serwują nam wyborną, grecko-turecką mieszankę smaków. Przepyszne są przystawki (miks past i warzyw), przepyszny jest kurczak (podobno najlepszy w mieście – kłócić się w żadnym razie nie będę), a wszystko to w takich cenach, że następnym razem w Stambule nie zamierzam stołować się nigdzie indziej. Jeżeli miałabym polecić Wam jedno, najbardziej autentyczne jedzenie w tym mieście, to padłoby na pewno na Antakya Mutfağı.

🧆 Alaf

Nowoczesne i bardzo fancy miejsce jak na Stambuł, które nie jest na szczęście tylko ładną wydmuszką. Porcje okazują się co prawda dość małe, ale wszystko, czego próbujemy, jest przepyszne. Taka współczesna wariacja na temat tradycyjnej, tureckiej kuchni. 

Alaf
Alaf

🍮 Pandeli

Restauracja położona na terenie Bazaru Egipskiego, gdzie jadały znane osobistości z całego świata – na przykład Audrey Hepburn czy Królowa Elżbieta. Jedzenie nie ustępuje pięknemu wnętrzu (całemu w niebieskich mozaikach). Nie zapomnijcie o deserze!

Pandeli
Pandeli

🍹 Hunhar Karaköy

Miejsce, o którym wspomniałam już wyżej przy okazji opisu całej dzielnicy, ale warto poświęcić mu jeszcze dodatkowych kilka linijek. Hunhar to klimatyczny, nowoczesny bar ze świetną muzyką (graną na żywo przez DJ-a) i dobrymi drinkami, zawsze wypełniony ludźmi i zwracający uwagę już z daleka dzięki charakterystycznemu neonowi “Come find me” w środku. W Hunharze zjecie też burgery, makarony, nachosy czy inne przekąski do alkoholu – nie miałam akurat okazji ich testować, ale wyglądały dooobrze!

Gdzie spać w Stambule?

Myślę, że mogę polecić nasze miejsce noclegowe – Florenta Hotel – z czystym sumieniem, bo było w rozsądnej cenie, bardzo dobrej lokalizacji (rzut beretem od Grand Bazaaru choćby) i z właścicielem, który codziennie przy śniadaniu dbał o to, by każdy dostał filiżankę mocnej, tureckiej kawy. Szanuję to podejście!

Q&A

➡️ Czy w Stambule jest niebezpiecznie?

Jednym z najczęściej zadawanych pytań na Instagramie, kiedy wrzucałam relacje z Turcji, było to o bezpieczeństwo. I mimo, że rozumiem niektóre obawy (i pewnie ciekawość), to jednak wizerunek Stambułu jako potencjalnie niebezpiecznego miasta, od razu budzi we mnie sprzeciw. 

Turcja to kraj świecki, jednak dominującym wyznaniem jest oczywiście islam (większość Turków to szyici) i z tym nie ma co dyskutować. Pod względem obyczajów nie jest to jednak miejsce, które można porównać chociażby do Iraku czy Libanu. Co więcej, zdecydowanie większy problem mają tu raczej z korupcją niż z porwaniami, gwałtami i zabójstwami, jak czasem może to nam być przedstawiane.

Nie kwestionuję tego, że w Stambule trzeba na siebie uważać. Ale czy bardziej niż w innych, europejskich miastach? Jestem zdania, że ostrożnym należy być wszędzie. A szczególnie ostrożnym, jeżeli jest się kobietą. Czy jednak my, dwie młode blondynki, czułyśmy się w Stambule niebezpiecznie? Ani trochę. 

Podkreślam, że to nasze prywatne odczucia, ale zamiast powodu do strachu, doświadczyłyśmy raczej ponadprzeciętnej serdeczności i gościnności. Owszem, próbował nas oszukać jeden kierowca Ubera (od razu zgłosiłam sprawę i dostałam zwrot pieniędzy), na ulicach słyszałyśmy często jakieś zaczepki (przeważnie żeby nam coś sprzedać), a nowa znajoma bardzo wyraźnie zakomunikowała nam, że nie możemy nikomu ufać, ale czy to jakieś nadzwyczajne sytuacje, które nie przydarzają się i w Polsce? No właśnie!

➡️ Czy to bardzo religijne i konserwatywne miasto?

Religia jest mieszkańcem Stambułu. Mieszkańcem, którego wyraźnie widać (liczne meczety, tradycyjnie ubrani mężczyźni i kobiety) i słychać (5 razy dziennie w mieście rozlega się masowe nawoływanie do modlitwy – bardzo hipnotyzujące doświadczenie). Nie jest to jednak coś specjalnie uciążliwego, a wręcz przeciwnie. 

Fascynował mnie kontakt z zupełnie inną religią, a tym samym i całą kulturą. Starałam się uszanować jej zasady, nawet, jeżeli na co dzień się z nimi nie zgadzam. Tu jednak byłam gościem. Dlatego też unikałam “wyzywających” strojów (głównie bardzo krótkich sukienek i zbyt dużych dekoltów), a na teren meczetów oczywiście wchodziłam odpowiednio ubrana (boso, w chuście na głowie i z długą spódniczką/sukienką – chusty i spódniczki można wypożyczyć bezpośrednio w meczecie albo kupić na jednym z licznych straganów).

Warto też pamiętać, że Stambuł to mieszanka różnych ras, kultur, religii i tak naprawdę, co dzielnica, to zupełnie inna atmosfera.  

➡️ Jak ze znajomością angielskiego?

Niestety znajomość angielskiego w całej Turcji leży – tylko 17% społeczeństwa umie porozumiewać się w tym języku. Zapewne w Stambule jest nieco lepiej w porównaniu do reszty kraju, ale wciąż nie oczekujcie za wiele – nawet w tak turystycznych miejscach jak restauracje czy muzea. 

➡️ Skąd bierze się problem bezdomności zwierząt w Stambule?

Na ulicach metropolii żyje między 400 a 600 tysięcy bezdomnych psów i kotów. Z tego, co udało nam się dowiedzieć, problem istnieje od dawna, a z rozwiązaniem go jest o tyle kłopot, że najzwyczajniej nie ma tylu schronisk, które mogłyby przyjąć tak ogromną liczbę bezdomnych zwierząt.

Mieszkańcy Stambułu robią więc wszystko, by żyło im się lepiej – faktycznie na rogach wielu ulic można zaobserwować miski z wodą i karmą, ale wciąż widok zwłaszcza wychudzonych psów, nie należał do łatwych. Co jednak było pozytywne, to fakt, że wiele zwierzaków było zachipowanych przez kastrujące je organizacje. 

Perspektywę Stambułu oczami tamtejszych kotów możecie też zobaczyć w świetnym dokumencie Kedi – sekretne życie kotów. 

***

A pierwszy wpis z Turcji, o Kapadocji, znajdziecie tutaj.

Posts created 120

Dodaj komentarz

avatar
  Subscribe  
Powiadom o

Related Posts

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.

Leć do góry